sobota, 22 listopada 2014

Sezon pierniczkowy rozpoczęty ;) -PIERNIKOWE DOMKI





 Uwielbiam zapach piernikowych wyrobów unoszący się po całym mieszkaniu . Kojarzy mi się z beztroskim dzieciństwem i szczęściem. Może do świąt jeszcze daleko ,ale piernikowa przyjemność jak dla mnie może trwać cały rok. Mając takiego słodkiego pomocnika praca przy pieczeniu jest czystą satysfakcją.
 Dla miłośników domków z piernika parę praktycznych porad:
- szablon domku można wycinać z uprzednio upieczonych blatów piernikowych, ja piekłam ścianki wycięte z surowego ciasta,ale po upieczeniu trzeba dociąć boki
-klejenie na lukier jest pracochłonne,dlatego polecam użyć do tego celu karmel ( karmel szybko zastyga więc można go co chwilkę podgrzewać w mikrofali-ale uwaga aby się nie spalił)
-szybkim sposobem na karmel są landrynki roztopione w mikrofali
-drugim sposobem na klejenie -ale w przypadku domków nie przeznaczonych do jedzenia-jest po prostu użycie kleju modelarskiego ,super glu,itp.
-niebieskie okienko powstało przy pomocy rozkruszonych lodowych landrynek nasypanych z górką w wycięte okienko przed upieczeniem ścianek domku
-czerwony daszek to lukier z barwnikiem spożywczym
-najlepszy lukier to taki z ubitych np.2białek z odrobiną soli na sztywno z stopniowo dosypywanym cukrem pudrem do uzyskania gęstej konsystencji (w trakcie można dodać odrobinę soku z
cytryny lub inne aromaty np.olejek migdałowy)
-domek wytrzyma bardzo długo gdy nie będzie stał w wilgotnym pomieszczeniu  ,blisko kaloryfera-ale nie za blisko bo okienka i karmel zaczną się topić
-dzióbania jest sporo więc można uprościć sobie pracę gotowym szablonem domku ściągniętym z internetu
-piernikowe blaty pieczemy dłużej jak pierniczki aby domek nam się potem nie rozpadł przy miękkich ścianach
 Pozostaje mi tylko życzyć wyobraźni i wiele satysfakcji z piernikowych arcydzieł.
                                                                                           Pozdrawiam: Iwona  ArtIG 

czwartek, 30 października 2014

IDZIE RAK NIEBORAK - co zalewamy żywicą

 Tylko wyobraźnia ogranicza nas w pracy przy wyrobie biżuterii z żywicy. Przedstawiam parę pomysłów tego co możemy zalać żywicą.
 Wspomnienia z wakacji są dobrym tematem aby uwiecznić niezapomniane letnie chwile.
Moim wspomnieniem jest np. łapka raka znaleziona nad brzegiem jeziora.


  Najbardziej komercyjnym tematem są kwiaty.


 Dmuchawce,mech,liście,.........-to też się sprawdza. Kolejnym pomysłem jest zatopienie pierwszego ząbka dziecka, jego loczka, zdjęcia z uśmiechniętą buźka. Niestety na ząbek jeszcze czekam ;) .
 Obecnie czekam na wykiełkowanie ziarenka pszenicy aby uwiecznić kruchość i symbolikę tej roślinki.
Zalewaniu maleńkich żyjątek mówię stanowcze NIE. Obraz zalanej osy gdzie widoczny jest jej ruch , a co za tym idzie -męczarnie jakie przeszła ,jest delikatnie mówiąc przykry.

 

wtorek, 28 października 2014

ZALEWANIE DMUCHAWCA ŻYWICĄ

Do zalania dmuchawca wybieramy żywice które szybko wysychają. Najlepszy dmuchawiec to ten który niedawno rozkwitł. Zwiększa nam to znacznie szanse aby się nie rozpadł.
Forma musi być delikatnie większa aby nasionka nie przykleiły się do brzegu.
Dobrze zmieszaną i odpowietrzoną żywicę (ja nakrywam plastikowym kubkiem formę z żywicą i przez dziurkę odciągam powietrze strzykawką, wytworzona próżnia wsysa bąble powietrza z żywicy). Równie ważne jest też bardzo powolne zalewanie dmuchawca aby ciężar żywicy nie poodrywał nasion.
Ot cała filozofia ;)
PIERWSZE PRACE











niedziela, 26 października 2014

Kulisy wyrobu biżuterii z żywicy





Witam Serdecznie ;)
Moja zabawa z żywicą dopiero się zaczyna, choć trwa już parę miesięcy.
Nauka trwa,ale jestem na etapie kiedy nie ma już wielkiego wstydu aby pokazać rezultaty.
Początek był długi i usłany problemami.Zrobienie form z Gumosilu B poszło łatwo. Żywice jednak okazały się kapryśne. Pierwsza żywica była zbyt lepka po rozformowaniu ale na wyjęcie z formy czekałam pół godziny. Druga-idealnie sucha i przezroczysta schła 3 dni :/ .
Obecna wymaga karkołomnej obróbki. Tu póki co się zatrzymałam( żywica CS-22 POLIMEROWA-śmierdzi podczas odlewów,delikatnie lepka po rozformowaniu ale przemywanie acetonem załatwia sprawę). Każdy etap produkcji sprawiał problemy. Istotne okazały się drobiazgi takie jak podwieszenie roślinki w środku formy ,dobranie drobnego papieru ściernego 2500,czy użycie odpowiedniego nabłyszczacza -pasta krzemowa to mój wybór. Najgorsze za mną i choć cena biżuterii nie rekompensuje pracy jaka została tu włożona,to i tak było  warto.